Sylwia i Czarek
22.06.2019
To było zupełnie coś innego niż spotykamy na co dzień. Już podczas podpisywania umowy, dowiedzieliśmy się, że będzie sielski klimat, zabawa pod gołym niebem i mnóstwo osób w mundurach. Kiedy jednak dojechaliśmy na miejsce, o którym też warto wspomnieć, bo to przepiękna, malownicza Jura Krakowsko-Częstochowska. Niby całkiem niedaleko od nas, ale nie mieliśmy okazji tam wcześniej zawitać. Widoki nieziemskie. Wyjątkowy krajobraz, mnóstwo skał i jakieś piękniejsze niebo. Przywitali nas swojsko, jakbyśmy znali się od dawna. Od razu można było odczuć ten luz i swobodę. Jedni przygotowywali starą stodołę do przyjęcia gości, inni rozkładali namiot do tańca, a jeszcze inni rozkoszowali się wiejskimi przyśpiewkami i rozmawiali.
Sylwia, czyli nasza Panna Młoda jest z zawodu pilotem. Spokojna, ułożona i bardzo konkretna. Wszystko miała dobrze zaplanowane. Przygotowania trwały dosłownie kilka minut, w jednej z drewnianych chat na terenie ośrodka, w którym wszystko się odbywało. Cała ta posiadłość, to królestwo Sylwii taty, którym opiekuje się na co dzień i organizuje różne wydarzenia dla dzieciaków. Jedną z ich atrakcji jest mini zoo, w którym spotkać można alpaki, kangury, wielbłąd, osły, kuce, kangury i kozy! Sami zobaczcie na zdjęciach, jakie to wyjątkowe miejsce. Po niedługim czasie dołączył do nas także Czarek – Pan Młody. Przywieźli go tatusiowie wraz z grajkami starym, wojskowym autem. Wyglądali jak z bajki.
Tego dnia wszystko było wyjątkowe. Wojskowy szpaler przygotowany przez przyjaciół Pary Młodej, ceremonia prowadzona przez znajomego księdza ze Wschodu, piękne kazanie powiedziane przez świadka, muzyka chóru, a potem biesiada pod gołym niebem i w starej stodole.
Wesela w stodole mają swój niepowtarzalny klimat. Parkiet był pełen gości, a wieczorem wyglądał pięknie, kiedy oświecały go tylko delikatne, małe lampki.
Zapraszamy Was do obejrzenia reportażu z tego dnia. Było dużo kolorów, natury i dobrej zabawy.